Historia ogrodów zoologicznych u początków jest dość smutna, bliżej im było do menażerii lub zwierzyńca. Brak świadomości społecznej i regulacji prawnych oraz jednoczesna potrzeba kontaktu ze światem egzotyki, poskutkowała powstaniem wielu ogrodów zoologicznych na przełomie XIX i XX wieku.
Pierwsi mieszkańcy ogrodów zoologicznych musieli być zaczerpnięci z natury, jednak już od bardzo wielu lat się tego nie praktykuje.
W gdańskim zoo takim zwierzęciem jest kajman szerokopyski o imieniu Sulango. Jest najstarszym mieszkańcem gdańskiego zoo i jedynym przedstawicielem tego gatunku w polskich ogrodach zoologicznych.
Przybył do Oliwy w roku 1956 jako dar marynarzy M/S Walter. Podpisanie w 1973 roku Konwencji Waszyngtońskiej (CITES), która reguluje przewóz zagrożonych gatunków roślin i zwierząt przez granicę, wymusiło zakaz pozyskiwania zwierząt z ich naturalnych siedlisk.
To właśnie dlatego, obecnie w ogrodach zoologicznych spotkamy głównie zwierzęta, urodzone i całe życie znajdujące się poza swoim naturalnym środowiskiem. Osobniki takie, często mają ostatniego przodka, który przebywał w naturze, kilka pokoleń wstecz.
Zwierzęta pojawiające się w zoo pochodzą z innych ogrodów zoologicznych lub podobnych instytucji. Transfery takie są szczegółowo kontrolowane i planowane wiele miesięcy wcześniej.
Osobniki w ogrodach zoologicznych różnią się od tych występujących w środowisku naturalnym. Wciąż są to zwierzęta dzikie, ale przyzwyczajone do obecności człowieka, nie poradziłyby sobie na wolności. Proces przywracania populacji do pełnej dzikości jest długi i trwa zwykle kilka pokoleń.