„Dzik jest dziki, dzik jest zły, dzik ma bardzo ostre kły” – niemal każdy z nas zna wierszyk napisany przez Jana Brzechwę. Są to też pierwsze skojarzenia, które przychodzą ludziom do głowy na temat żyjącego w polskich lasach dzika euroazjatyckiego (Sus scrofa). Nie cieszy się on popularnością, głównie ze względu na swoją pospolitość oraz głęboko zakorzeniony w ludziach strach przed „atakującym dzikiem”, który tylko czyha na siatkę z zakupami lub pole kukurydzy. Wygląd również mu nie sprzyja – nie jest wszak specjalnie urodziwy, tapla się w błocie i pozostawia po sobie pobojowisko w postaci zrytych trawników. Chciałabym odczarować negatywny wizerunek dzika i przekonać Was, że bez niego polski las nie istnieje.

Dzik jaki jest, każdy wie. A może właściwie nie każdy, bo rzadko się mu przyglądamy. Poznajmy go więc nieco dokładniej. Potrafi osiągnąć nawet 185 cm długości i ok. 100 cm wysokości w kłębie. Samica dzika – locha, waży od 40 do 140 kg, natomiast samiec – odyniec, jest od niej dużo cięższy. Jego masa osiąga przeciętnie wartość od 100 do 200 kg, zdarzają się jednak osobniki, które ważą nawet 320 kg! Mimo swojej krępej budowy jest dość szybki i zwrotny. Potrafi biec z prędkością nawet do 50 km/h! Dzik ma wydłużony pysk zaopatrzony w kły (bardzo ostre, dłuższe znajdują się w żuchwie zwierzęcia). Do tego sterczące, trójkątne uszy i małe oczka, którymi nie widzi zbyt dobrze. Gdy spotkasz tego typka na spacerze, to na pewno zauważysz go szybciej, niż on ciebie. Za to słuch i węch ma doskonały. Może cię więc nie zobaczy tak szybko, ale na pewno będzie wiedział, że dzisiaj kąpałeś się w płynie o zapachu lawendy. Dorosłe osobniki mają ciemną, brunatna sierść. Z ich szorstkiego włosia bardzo często robi się szczotki do włosów dla ludzi.
Samice dzików żyją w rodzinnych stadach razem z młodymi, samce trzymają się osobno, ale w okresie huczki (rui) wszystkie razem skupiają się w jedno duże stado. Śpią razem w barłogach, kąpią się w błotku, które chłodzi rozgrzany organizm i pomaga usunąć małych, nieproszonych gości z sierści, a po okresie ciąży, która trwa od 108 do 120 dni, na świat przychodzą śliczne, pasiaste warchlaki. Mają żółtawo-brązowe ubarwienie, dzięki czemu łatwiej jest się im schować w zaroślach. Już w trzecim tygodniu życia zaczynają pobierać stały pokarm, choć nadal nie gardzą pożywnym mlekiem mamy. Dojrzałość płciową osiągają ok. 2 roku życia.




Dzik euroazjatycki, jak sama nazwa wskazuje, żyje w całej Europie, Azji, a nawet w części Afryki. W Polsce jest bardzo pospolitym gatunkiem, spotkać go można w każdym zakątku naszego kraju – tak, na placu zabaw lub na deptaku w mieście również. Gdyby jednak miał wybór i nikt nie zakłócał mu spokoju, to stanowczo preferowałby siedliska leśne, najlepiej wilgotne. Tam, wczesnym rankiem lub o zmierzchu, wyrusza na poszukiwanie pożywienia. A dzik – jak każda świnia, jest wszystkożerny i nie wybrzydza nad talerzem. I tu przechodzimy do sedna, czyli dlaczego dzik jest niezbędnym mieszkańcem lasu. Otóż w poszukiwaniu pokarmu ryje w ziemi, jednocześnie spulchniając ją i ułatwiając roślinom kiełkowanie. W mieście i na polu nie jest to co prawda coś, co nas cieszy, ponieważ przeważnie przeklinamy zniszczone trawniki, klomby i uprawy, ale w lesie dzik jest pod tym względem niezastąpiony. Do tego wyjada larwy owadów, które zagrażają drzewom i innym leśnym roślinom. Może również regulować liczbę gryzoni, które stanowią kolejny element jego diety. Wreszcie – jak przystało na odpowiedzialnego leśnego sanitariusza – zjada padlinę. Bądźmy szczerzy – mrówki, chrząszcze grabarze oraz padlinożerne ptaki i inne drobne nekrofagi nie poradziłyby sobie same ze zjedzeniem wszystkich kąsków serwowanych im przez „ponurego żniwiarza”. Śmiało można stwierdzić, że lasy zawdzięczają dobra kondycję właśnie dzikom. Odwdzięczają się im raz na kilka lat obfitym owocowaniem buków lub dębów. Wtedy dziki mają wspaniałą ucztę, ponieważ uwielbiają chrupiące żołędzie i bukiew.
Skoro w lesie jest dzikom tak dobrze i mają tyle jedzenie, to dlaczego masowo spotykane są na polach i w miastach? Możemy się zżymać i załamywać ręce, ale bądźmy szczerzy – to nasza, ludzi, wina. Po pierwsze jest nas w lesie coraz więcej. Nas – użytkowników lasu, ale także naszej działalności. Do tego sami te dziki do siebie zapraszamy. Każde zwierzę dąży do tego, by zdobywać pokarm przy jak najmniejszym wydatku energetycznym. A czy jest lepsza stołówka niż to, co znaleźć można w pobliżu ludzkich siedlisk? Niezabezpieczone śmietniki niczym najlepsze jadłodajnie, walające się po ulicach, smakowicie pachnące resztki, czy w końcu ludzie, którzy z pełną świadomością dokarmiają dziki. Nie mówiąc już o rozległych polach pełnych smakowitej kukurydzy.
W związku z przetrzebieniem przez człowieka populacji dużych drapieżników – wilków, rysi i niedźwiedzi, jedynymi wrogami dzików są choroby i człowiek. Przy zasobnej bazie pokarmowej zwierzęta potrafią rozmnażać się bardzo intensywnie, nic więc dziwnego, że w pewnym momencie dzika można była spotkać niemal na każdym kroku. Choroby zaczynają jednak zbierać swoje żniwo, a i wilki coraz częściej pojawiają się w naszych lasach, przetrzebiając dziczą populację.
Koegzystencja z dzikimi zwierzętami zawsze rodzi problemy, ale pamiętajmy, że to my jesteśmy intruzami, którzy zabierają im przestrzeń do życia. I to właśnie my powinniśmy starać się zapewnić bezpieczeństwo sobie i zwierzętom. Nie dokarmiajmy dzików, nie zostawiajmy śmieci w łatwo dostępnych miejscach. Dzik nie wychodzi z lasu po to, by nas zaatakować, ale nie jest to też łagodne zwierzątko, które można fotografować z bliska i głaskać. Potrafi być agresywny, zwłaszcza locha, która będzie chciała bronić przed nami swoje młode. Pamiętajmy, że biega szybciej od nas, więc należy mu się właściwy respekt.
